piątek, 20 czerwca 2014

Życie po śmierci

Od dłuższego czasu nurtuje mnie to pytanie "co się dzieje z człowiekiem po śmierci?". Jest wiele przeróżnych odpowiedzi, jednak tak naprawdę nikt nie ma racji, bo przecież skąd ma to wiedzieć?
Próbuję zebrać wiele informacji i przemyśleń na ten temat, również rozmawiam z ludźmi, co oni o tym myślą. Nikt nie potrafi do końca odpowiedzieć na to pytanie. Przecież człowiek nie zamyka oczu i nie widzi ciemności... Nasz mózg się wyłącza więc tak naprawdę nic nie widzimy, nic nie słyszymy, nic nie czujemy. Znikamy? Przecież tak się nie da.


Czytałam kiedyś psychologiczną książkę. Psycholog przeprowadzał wywiady z ludźmi po śmierci klinicznej, którzy twierdzili na przykład, że stali nad własnym ciałem w szpitalu, czuli się idealnie, bez zmartwień, było im tak dobrze, niektórzy słyszeli piosenki, inni widzieli białe postacie, które bardzo dobrze znały, chociaż nie wiedziały skąd. Co to było? Jeszcze inni wspomnieli o dobrze znanym ciemnym tunelu, na końcu światło. Jakaś siła pchała ich do przodu. Czuli ciepło w całym ciele ale nie czuli ciała. Mimo tego byli szczęśliwi, w pewnym sensie wolni. Mają poczucie, że to droga do granicy, po której przekroczeniu nie ma powrotu. Ale to nie jest też granica, za którą nic już ich nie czeka. Czasem mają wrażenie, że są w chmurach, lekko różowych, nad nimi latają białe dusze, jest pięknie, ale coś ich ciągnie na ziemię. Jest też wiele, wiele innych opinii na ten temat. Ja chciałabym się trzymać tych głównych. Opowiedziałam o tym mojej przyjaciółce, która stwierdziła, że wtedy możemy słyszeć i widzieć to co chcemy, w końcu to nasz mózg. A mózg po śmierci jeszcze jakiś czas działa, więc w takim razie nie umieramy.
Wiele też osób wierzy w reinkarnację (powtórne wcielenie). Należę do tej grupy, chociaż nie powinnam, gdyż jestem katoliczką, a moja wiara nie uznaje tego poglądu. Według mnie jest to najlogiczniejsze wytłumaczenie, co dzieje się z naszą duszą po odejściu z tego świata.
Chociaż niektórzy nie wierzą w duszę. Bo przecież jej nie widać, nie możemy jej dotknąć i poczuć. Czy dusza to to samo co duch? Wiele programów, nawet na discovery channel, próbuje udowodnić istnienie tych dziwnych stworów. Jednak czy kiedykolwiek ktokolwiek tak naprawdę je widział? Przecież w telewizji może być to fotomontaż a w rzeczywistości tylko nasza wyobraźnia. Mówi się jednak, że duchy naszych przodków nad nami czuwają i nas odwiedzają. W jaki sposób więc one mogą nad sobą panować, w jaki sposób kierują sobą, skoro nie mają mózgu, gdyż zostawiły je w ciele?
Jest to bardzo dziwny temat. Nawet nie potrafię wytłumaczyć, co naprawdę o tym myślę, co czuję, gdy o tym rozmawiam... to takie przerażające, zaskakujące, ciekawe, piękne a zarazem smutne.
Ja nadal będę się trzymać tego, że po śmierci nadal żyjemy, chociaż nie ma na to jeszcze konkretnych dowodów.

A Wy co o tym myślicie?

czwartek, 19 czerwca 2014

Wycieczka do Kazimierza Dolnego

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Spędziłam go z Mamą w Kazimierzu Dolnym, objadając się najlepszymi francuskimi naleśnikami!
Dotarłyśmy tam koło 15 i od razu zaszłyśmy do La Creperie na Krakowskiej. Potem przespacerowałyśmy się chwilę po mieście, wstąpiłyśmy na lody i wzdłuż Wisły wróciłyśmy do samochodu, a koło 17 byłyśmy w Lublinie. Oh, jak taki spacer dobrze robi! Od razu najchętniej poszłoby się do łóżka, zamknęło oczy i trzymało kciuki, żeby przez najbliższe kilka godzin nikt nie próbował nas obudzić.
A skoro mowa o łóżku... czas chyba kłaść się spać :) Tym bardziej, że jutrzejszy dzień także zapowiada się ciekawie.






Na początku było nic

Co roku zaczynam pisać nowego bloga, który niestety nie cieszy się dużą popularnością, a nawet powiedziałabym, że zerową. Rozpoczynam je bez wyobraźni i konkretnego planu na przyszłość. Piszę, bo muszę, bo taką mam potrzebę, bo tak mi się zachciało. Chcę... to mam.
Z Hello Pink Summer jest inaczej. Przynajmniej tak mi się wydaje, teraz, dzisiaj, dnia 19 czerwca 2014 roku. Jak będzie? Zobaczymy.
Wiem dobrze, że nazwa bloga nic nie znaczy. Wymyśliłam ją na szybko, chciałam, żeby była różowa, słodka i żeby kojarzyła się z latem, gdyż przeważnie będę tu opisywała każdy dzień moich niesamowitych 16 wakacji, wstawiając przeróżne zdjęcia i te sprawy...
Co mnie zainspirowało? Chyba nic. Od dłuższego czasu miałam ochotę założyć bloga, jednak a to brakowało czasu, a to brakowało chęci, zawsze znalazł się jakiś powód, żeby odłożyć to na następny dzień. Wczoraj teoretycznie zakończyłam rok szkolny (praktycznie oficjalne zakończenie 3 gimnazjum będzie w przyszłym tygodniu), dlatego w końcu wzięłam się za to. Na pewno znajdę czas w ciągu tych 2 miesięcy, aby opisać najlepsze przygody, stylizacje czy nawet podzielić się z Wami emocjami.
Rozpisuję się niepotrzebnie. Nie lubię tych początków. Zgaduję, że Wy też ich nie lubicie. Samo pierdzenie. Nic sensownego. Zero zdjęć. Zazwyczaj są sztywne. Nie wiadomo o czym pisać. Po co mam się przedstawiać i opisywać siebie, skoro mnie poznacie, czytając dalszą część tego bloga?